Dzień dobry,
Jarosław Kaczyński rozkręca kłamstwo o bezradnym rządzie, który wpuszcza przez granicę polsko-niemiecką najazd nielegalnych imigrantów.
- To nie tylko uderzenie dezinformacją imigrancką, ale cios w struktury państwa. To uderzenie w wiarygodność formacji, które odpowiadają za bezpieczeństwo granic, czyli DNA Polski
- mówi Dorocie Roman w rozmowie dla "Wyborczej" Andrzej Kozłowski z Ośrodka Analiz Dezinformacji NASK.
Kaczyński cynicznie kłamie, bo chce wzbudzić w Polakach strach i przekonanie, że obecny rząd nie jest w stanie ich obronić przed atakami rzekomo panoszących się już w ich ojczyźnie imigrantów.
W zamian wychwala samozwańczy Ruch Obrony Granic, który według niego wyręcza rząd Tuska. Tyle że, poza paroma niebezpiecznymi epizodami, gdy patrolowcy wzięli się kontrolowanie kilku aut, na tej granicy nie mają co robić. Bo tam żadnych nielegalnych imigrantów nie ma.
Jak sprawdził w niedzielę nasz reporter Marcin Rybak, ludzie Bąkiewicza stoją przy granicy, opalają się i robią sobie zdjęcia.
Ale kłamstwo rozsiewane przez Kaczyńskiego zaczyna przynosić plon.
Obserwował to Adam Zadworny podczas wizyty lidera PiS na granicy w Zachodniopomorskiem. Doszło do rękoczynów i szarpaniny między zwolennikami PiS i patrolowcami a obrońcami praw człowieka.
Polacy znów są dzieleni, rosną niedobre emocje. O to chodzi Kaczyńskiemu.