Trzecia Droga po amerykańsku
Od pół roku partnerzy USA na całym świecie przekonują się, jak trudno rozmawia się z Donaldem Trumpem w wersji 2.0. Chaos z cłami nakładanymi, podnoszonymi i obniżanymi, zawieszanymi i powracającymi tylko po to, by ostatecznie przełożyć (na razie) datę ich wejścia w życie trzęsie rynkami i spędza sen z powiek światowym przywódcom. Ale Trump 2.0 trzęsie również USA, a szczególnie Partią Republikańską. Coraz więcej jest przykładów polityków, którzy – jak republikański senator z Karoliny Północnej Thom Tillis – w efekcie konfliktu z prezydentem momentalnie tracą wpływy lub zmuszani są wręcz do skończenia z polityką.
Może to m.in. dla nich szansą będzie nowa Partia Ameryki, której powstanie ogłosił Elon Musk? Najbogatszy człowiek świata twierdzi, że ugrupowanie ma szanse na przejęcie dwóch miejsc w Senacie oraz 8–10 miejsc w Izbie Reprezentantów, dzięki czemu zyskałoby realny wpływ na kierunek polityki kongresowej. – Nasz kraj potrzebuje alternatywy dla dwugłosu demokratyczno-republikańskiego – zapowiedział miliarder.
Wypisz, wymaluj, Trzecia Droga po amerykańsku. Trudno dziś przewidywać (szczególnie, że chodzi o przedsięwzięcie Muska), czy Partia Ameryki będzie istniała dłużej, niż polska Trzecia Droga. Nie jest też jasne, czy Musk przed przedstawieniem swojego pomysłu konsultował się w tej sprawie z Szymonem Hołownią. Możliwe zresztą, że marszałek Sejmu nie miałby czasu z nim porozmawiać, ponieważ musi tłumaczyć się z nocnego spotkania z szefem PiS. Tłumaczy się niechętnie, bo przecież spotykać się i rozmawiać może z każdym, szczególnie „jeśli rozmowa będzie dotyczyła ważnych dla Polski spraw”. A będzie rozmawiał, ponieważ jest „człowiekiem pokoju, nie wojny”. Tylko jak w takim razie interpretować zawieszenie w prawach członka Polski 2050 Tomasza Zimocha po tym, jak ośmielił się skrytykować publicznie dobór partnerów do dyskusji przez marszałka Sejmu?