Rozumiem, że ktoś odważy się wskoczyć w zimie do rwącej rzeki i ratować kogoś - dla mnie to normalna sprawa - trzeba ratować czyjeś życie, skoro nikt inny nie wskoczył, a ja umiem pływać, to po prostu trzeba wskoczyć - i nie wiem dlaczego potem aż w ogólnopolskiej telewizji pokazują takiego ratownika - wielkie mi rzeczy
Ale nie pojmuję jak i skąd mężczyzna może mieć tak przeogromną odwagę, że jakąś atrakcyjną kobietę spotkaną w sklepie, na ulicy, w urzędzie, u lekarza itp - nie tylko zagadnie (bo to to i mi się udawało, ale pod warunkiem, że założyłem, że tylko zapytam ją o jakąś konkretną rzecz, np. gdzie coś znaleźć, ale na pewno nie będę jej niczego proponował) ale że właśnie ma odwagę, takiej nieznajomej i atrakcyjnej (czyli mającej na pęczki, do wyboru do koloru mężczyzn, i najpewniej zajętej) kobiecie, zaproponować randkę?!?
Czy tacy mężczyźni uważają samych siebie za supermanów i zakładają, że są dla takiej atrakcyjnej kobiety lepszą partia niż wszyscy najprzystojniejsi, najbogatsi, najzabawniejsi, najpopularniejsi mężczyźni, jakich ona ma na pęczki, włącznie z jej potencjalnym aktualnym partnerem lub mężem?
Skąd bierze się w mężczyznach takie przekonanie o swojej wspaniałości?
|