Czy tacy mężczyźni uważają samych siebie za supermanów i zakładają, że są dla takiej atrakcyjnej kobiety lepszą partią niż wszyscy najprzystojniejsi, najbogatsi, najzabawniejsi, najpopularniejsi mężczyźni, jakich ona ma na pęczki, włącznie z jej potencjalnym aktualnym partnerem lub mężem?
Nie, taki facet nie boi się śmieszności, odmowy i podjętego ryzyka. Po prostu próbuje. Czasami wystarczy mu świadomość tego, że najlepsi koszykarze w NBA mają skuteczność rzutów za trzy punkty na poziomie czterdziestu procent. Ty zapewne powiesz, że jednak w sześćdziesięciu procentach nie trafiają. I będziesz miał rację. Każdy ma swój algorytm postępowania. Jeden działa i żyje, drugi żyje by "myśleć". Kolejne provo?