dawno dawno temu potrafiłem się zakochać w dziewczynie, zdarzyło mi się to kilka razy w szkole podstawowej
ale chyba w wyniku tego jak wszyscy w szkole mnie krzywdzili, dominującym uczuciem w moim życiu stał się lęk
potem nie zakochałem się już w żadnej, bo byłem tak bardzo przekonany, że ona na pewno mnie nie zechce, że żeby nie cierpieć, mój mózg już nie pozwala na zakochanie
Ten świat lęku to pewnie mój własny świat, jakieś krzywe zwierciadło, przez które widzę świat, i oczywiście, że mój świat nie jest szczęśliwy, wręcz odwrotnie
A czemu zakładam tematy?
W tym samym celu w jakim tonący chwyta się brzytwy - próbuję się ratować kiedy czuję, że tonę