Wtorek, 14 października 2025
redaktorka naczelna Wyborczej Poznań
Dzień dobry.

To była jedna z moich ostatnich klas podstawówki. Ośmioletniej, kilka lat przed wprowadzeniem gimnazjów w Polsce. W tamtych czasach - w pierwszej połowie lat 90. XX w. - podczas dużej przerwy pierwszaki kłębiły się w drzwiach szkoły prowadzących na boisko razem z pryszczatymi piętnastolatkami. A dyżurujący nauczyciele wykrzykiwali raz po raz do rozentuzjazmowanego tłumu: „Kurtka! Czapka! Goła szyja!”.

Pewnego roku, w dniu nauczyciela, 14 października, zamieniliśmy się na chwilę rolami. Oni zasiedli w ławkach, a my przejęliśmy we władanie pokój nauczycielski. Było dużo śmiechu, harmider, kolejnego rozdziału podstawy programowej na pewno tego dnia nie zrealizowaliśmy. Ale myślę, że to też była ważna lekcja.

Z wiejskiej szkoły - wcale nie takiej małej, bo w szarym klocku „tysiąclatki” mieściło się około 300 dzieci - wspomnienia mam właśnie takie i wracam do nich z uśmiechem. Uwielbiałam moich nauczycieli - od opowiadającej z czułością o literaturze polonistki, przez historyczkę, która na lekcjach wprowadzała porządek jak w pruskiej armii, po matematyczkę, która nawet mnie - umysł wybitnie nieścisły - przygotowała do egzaminu wstępnego do dobrego liceum. A potem było już to liceum - i znowu świetni, choć bardzo wymagający nauczyciele. Widzący w nas już nie dzieci, a młodych dorosłych, którym nie trzeba przypominać o szaliku.

Trudno ich wszystkich wymieniać z imienia i nazwiska. Większość już niestety nie uczy. A ja dopiero po latach, pracując przez chwilę w szkole, zrozumiałam, jak wiele mi dali. I jak niewiele sami zapewne dostali w zamian.

Dzisiaj jest ich święto. Część szkół dała dzieciom i nauczycielom dzień wolny. A ja polecam Państwu poniedziałkowy „Duży Format”, a w nim, oprócz innych znakomitych materiałów, także poruszający reportaż o nauczycielkach, które, by przeżyć do pierwszego, muszą dorabiać. Jedna z bohaterek przez dodatkowe prace w wakacje nie była na urlopie od ćwierć wieku.

W „Wyborczej” publikujemy dziś też kolejny tekst o trójmiejskiej szkole, w której trwa konflikt między rodzicami pewnej dziewczynki a gronem pedagogicznym. Jedną z uczennic szkoły jest Sara Małecka-Trzaskoś, sejmowa reporterka, która, wspierana przez rodziców, prowadzi internetowy kanał i rozmowy z prawdziwymi politykami. Dziennikarska kariera 12-latki, znanej z profilu społecznościowego „Perspektywa Sary”, doprowadziła do poważnego kryzysu. Opisaliśmy go w poniedziałek, a na nasz tekst zareagowała m.in. Monika Rosa, przewodnicząca sejmowej Komisji ds. Dzieci i Młodzieży. „To sprawa, która otworzyła niektórym oczy na potrzebę rozwiązań dotyczących ochrony wizerunku i innych danych osobowych dzieci w sieci” - skomentowała w serwisie X.
- Nauczyciele mówią o presji, pod którą pracują, cierpią też inni uczniowie. To już nie jest sprawa jednej uczennicy, tylko całej społeczności szkolnej - mówi w rozmowie z „Wyborczą” Paweł Lęcki, nauczyciel języka polskiego z dwudziestoletnim stażem, autor felietonów poświęconych edukacji w Polsce.
To dzięki osobom, które subskrybują Wyborcza.pl, możemy tworzyć nie tylko ten newsletter, ale też reportaże, wywiady i śledztwa. Dziękujemy! Jeśli jeszcze nie masz prenumeraty cyfrowej, sprawdź aktualne promocje TUTAJ.
TEMATY DNIA
NIE PRZEGAP