Newsletter Być Rodzicem

Wtorek, 17 października 2025

Natalia Waloch
dziennikarka Wysokich Obcasów


Uwaga, będę się przyznawała do autorytarności. Zasadniczo jestem matką wolnościową, ale są pewne wyjątki. Otóż zmuszam syna i córkę - już po raz drugi! - do śledzenia ze mną Konkursu Chopinowskiego. No, dobrze, do oglądania Koncertu Noworocznego Filharmoników Wiedeńskich też ich zmuszam. 

Mam po temu swoje powody, które uważam za ważne i słuszne. Po pierwsze jestem zdania, że człowiek musi mieć kontakt z kulturą, również tą wysoką, musi pewne obycie zdobyć, bo refleksy tego, co mamy w muzyce klasycznej czy na obrazach dawnych mistrzów (no, okeeeej, do muzeów też Stachowi i Lu każę czasem wlec się za mną) odbijają się w literaturze, klasyce kina, teatrze. Pewne konteksty trzeba znać, nawet, jeśli człowiek zamierza zająć się fryzjerstwem czy mechaniką kwantową. Horyzonty warto poszerzać niezależnie od wszystkiego. Tak właśnie mówię 12-letniemu synowi i 8-letniej córce, korzystając z tego, że przy całym moim luzie pamiętam, że jednak ich wychowuję i że to ja jestem kapitanką na tym statku, zatem mam prawo od czasu do czasu powiedzieć: “Tak zrobimy, bo moim zdaniem to dla was dobre, nawet jeśli dziś tego nie kumacie”.  

Żeby nie było: nie jestem żadną znawczynią muzyki klasycznej. Jestem z nią po prostu osłuchana dzięki ojcu-melomanowi. Nie mam eksperckiej wiedzy, a już na pewno nie mam wybitnego słuchu. Ale dzięki temu, że mnie z taką muzyką zapoznano, mam dostęp do pewnego rodzaju specyficznej wrażliwości, do której być może bez niej bym nie dotarła, a to - uważam - rzecz wartościowa. Puszczam ją zatem dalej do moich dzieciaków, przecież jak będą chciały, to się kiedyś z tego odcinka kultury wypiszą.  

Na razie jednak widzę same plusy Chopinowskiego terroru. Po pierwsze po pięciu minutach oglądania czy to konkursowiczów, czy to studia, gdzie ich występy komentują eksperci, Stach i Lu zaczynają się interesować, o co w tym chodzi. Słuchają coraz uważniej. Oczywiście nie siedzą jak trusie przez pół godziny, ale zerkają, zatrzymują się dłużej na tym, co widzą i słyszą. Zaczynają zauważać, że ten sam utwór można zagrać na wiele sposobów. Stach mnie ostatnio pytał o typy fortepianów i firmy, które je produkują, przy której to okazji dowiedział się - a wraz z nim ja- że koncern Yamaha stworzył ponad sto lat temu pierwszy fortepian w Japonii.  

Oboje lubią patrzeć na ekspresję artystów: to, jak się ruszają, wzruszają, jak zamaszyście potrafią wyrzucać ręce w górę i jaki fantastyczny użytek niektórzy robią z grzywy, gdy w uniesieniu zarzucają głową. Nieodmiennie robią wielkie oczy, gdy kamera pokazuje klawiaturę i biegające po niej w kosmicznym tempie palce. A jeśli jeszcze okazuje się, że grający z taką maestrią ma 16 lat, to już w ogóle jest opad szczęki.  

Muzyka, z jaką stykają się przy tej okazji, jest inna niż ta, którą słyszą w radio, filmach, jako podkład w rolkach etc. Wychodzę z założenia - popartego badaniami - że wszystko, co inne dobrze robi naszemu mózgowi. Mózgi dzieci, które się rozwijają, a także są ą, jak my wszyscy, ciągle atakowane bodźcami, na bank dobrze przyjmą coś karmiącego.  

Oglądając Konkurs Chopinowski, Lusia uczy się, że dziewczyny i kobiety mogą startować o najwyższe laury i – inaczej niż na igrzyskach olimpijskich (które zresztą też rodzinnie oglądamy) – z powodzeniem rywalizować z mężczyznami. Stach natomiast widzi, że mężczyźni miewają delikatne dłonie, zajmują się sztuką i nie dość, że mogą przeżywać i okazywać emocje z nią związane, to jeszcze mogą robić to przy sali pełnej obcych ludzi.  

Konkurs jest naszym tematem rozmów, po paru dniach mamy swoich ulubieńców i oczywiście kibicujemy Polakom. Mamy więc tu korzyść dla naszych rodzinnych relacji.
 
Nie widzę minusów Chopinowskiego terroru. A poza tym wiecie: oni też mnie zmuszają do oglądania “K-popowych Łowczyń Demonów” i słuchania o Robloksie, Brawl Stars czy Steal a Brainrot. Więc czy ja serio muszę się tłumaczyć z moich małych autorytarnych wyskoków?  

ŚWIATOWY DZIEŃ ZDROWIA PSYCHICZNEGO

Co łączy szczęśliwe dzieci? Naukowcy znaleźli kilka istotnych elementów
Naukowcy z różnych krajów świata szukali odpowiedzi na pytanie, co łączy szczęśliwe dzieci. Dowodzą, że jest kilka takich elementów. Na większość możemy wpływać jako rodzice i opiekunowie.
CZYTAJ WIĘCEJ

BYĆ RODZICEM

PORADNIK PSYCHOLOGICZNY