Był czas, gdy swym nieszczęściem Ziobro poruszył wiele serc. Potem ludzie poczuli się oszukani

Czwartek, 6 listopada 2025
redaktorka naczelna Gazety Wyborczej Kraków
Dzień dobry,

- Nie może być tak, że "białe kołnierzyki" kradną miliardy i kończy się na wyrokach w zawieszeniu (...), a starsza pani kradnie batonika w sklepie i jest brutalnie traktowana przez wymiar sprawiedliwości. Musi być jakaś elementarna sprawiedliwość - trudno się nie zgodzić z tymi słowami Zbigniewa Ziobry z czasów, gdy był ministrem sprawiedliwości. Ale czy sam Ziobro nadal się pod nimi podpisuje?

Prokuratura Krajowa chce postawić byłemu ministrowi sprawiedliwości 26 zarzutów, w tym kierowania zorganizowaną grupą przestępczą i sprzeniewierzenia ponad 150 mln zł z Funduszu Sprawiedliwości, oraz wystąpić do sądu o areszt. Na to potrzebna jest zgoda Sejmu. Dzisiaj odbędzie się posiedzenie sejmowej komisji regulaminowej i spraw poselskich w tej sprawie.
Posłowie PiS podnoszą larum, że areszt dla ciężko chorego to „egzekucja”, Jarosław Kaczyński mówi wręcz o „czymś w rodzaju usiłowania zabójstwa”.

Jeszcze w ubiegłym roku dramatyczne zdjęcia ze szpitala i opowieści o złym stanie zdrowia Ziobry budziły współczucie. A niedługo potem… W styczniu 2025 r., gdy po raz pierwszy miał być do Sejmu doprowadzony siłą, wymykał się policji i zamiast Sejmu wybrał występ w TV Republika. Teraz, gdy prokuratura chce aresztu, Ziobro znów przypomina o złym stanie swojego zdrowia, choć w międzyczasie zdążył jeszcze wyskoczyć na Węgry.
„Był czas, gdy swoim nieszczęściem Ziobro poruszył wiele serc. Potem jednak ludzie poczuli się oszukani. Nie wiedzą, kiedy Ziobro mówił prawdę o chorobie, a kiedy koloryzował” – napisał Wojciech Czuchnowski w komentarzu.

Współczucie nie powinno zamieniać się w immunitet. Nie brakuje przypadków, gdy osoby chore zeznawały przed sądem, a nawet odbywały karę. W takich sytuacjach państwo ma obowiązek zapewnić godne warunki, ale nie może zrezygnować z dochodzenia do prawdy. Wbrew temu, co głoszą dziś politycy PiS-u - odpowiedzialność karna nie jest zemstą, lecz mechanizmem ochrony społeczeństwa przed nadużyciami władzy. A przecież - jak mawiają klasycy PiS-owskiej narracji - „Niewinni nie mają się czego bać”.

Dla Donalda Tuska przyspieszenie rozliczania państwa PiS ma znaczenie kluczowe. Zrozumiał, że brak sprawczości i skuteczności jego rządu przyczynił się do porażki Rafała Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich. W drugiej połowie kadencji obiecuje zdecydowane działania. Efekty - takie jak zarzuty i procesy wobec ludzi Kaczyńskiego - mają spełnić oczekiwania jego wyborców: że winni nadużyć poniosą karę. Polecam komentarz Agnieszki Kublik o tym, dlaczego Jarosław Kaczyński jest wściekły i co na Nowogrodzkiej poszło nie tak.
To dzięki osobom, które subskrybują Wyborcza.pl, możemy tworzyć nie tylko ten newsletter, ale też reportaże, wywiady i śledztwa. Dziękujemy! Jeśli jeszcze nie masz prenumeraty cyfrowej, sprawdź aktualne promocje TUTAJ.
TEMATY DNIA
NIE PRZEGAP
PODCAST