Nigdy nie miałem zostać trenerem. Miałem tylko schudnąć.

Cześć!

Dzisiejszy mail będzie nieco inny. Bardziej osobisty. Bardziej „ode mnie do Ciebie”.

Bo gdy spojrzałem w kalendarz, dotarło do mnie, że mija właśnie dekada od założenia kanału YouTube i prawie 14 lat od momentu, kiedy pierwszy raz poszedłem na siłownię.


I gdy patrzę na to z perspektywy czasu… to wszystko miało wyglądać zupełnie inaczej.

2012 - chciałem wyglądać trochę lepiej

Kiedy zaczynałem trenować, nie myślałem nawet o byciu trenerem.
Chciałem tylko nieco lepiej wyglądać, mieć delikatne zarysy brzucha i trochę więcej mięśni.
Nie myślałem o YouTubie, o podcastach, o e-bookach.
Ba — nie myślałem o tym nawet w kategorii „kariery”.

A jednak pewnego dnia zacząłem spisywać swoje treningi. Taki zwykły dziennik w internecie.
Wrzucałem przemyślenia, jadłospisy, to co działa i co nie działa - totalnie nieświadomy, że za kilka lat będzie to wyglądać jak dzisiejsze vlogi.

2014 - pierwsze zarobione „parę stów”

Gdy zostałem trenerem, to miała być po prostu mała zajawka.
Dodatek do studiów.
Bez planu, bez oczekiwań.
W końcu jest coś co sprawia mi frajdę.
A przez 2 lata pomagania ludziom za darmo - okazało się, że coś tam wiem.

W najlepsze miesiące zarabiałem dosłownie kilkaset złotych.
A mimo to zapisałem sobie na kartce cel:
„Chcę zarabiać 5 tysięcy miesięcznie, wtedy porzucę swoją ścieżkę kariery”.
Było to w trakcie studiów prawniczych (jeżeli nie wiesz, jestem magistrem prawa)

Zero strategii jak to zrobię.

Po prostu przeczytałem w jakiejś książce o samo rozwoju, że warto zapisać gdzieś swój cel. Nawet, jeżeli ta kartka ma wylądować w koszu (i wylądowała)

2016 - pełny kalendarz i decyzja, która zmieniła wszystko

W pewnym momencie było tak dużo chętnych na współpracę, że… nie byłem w stanie przyjąć już ani jednej osoby.

I wtedy pomyślałem:
Może zamiast pracować z każdym 1 na 1, zrobię coś, co pomoże ludziom stać się swoim własnym trenerem?

Chciałem stworzyć coś, co będzie na pewno lepsze niż "trenerzy kopiuj+wklej" albo cała stara gwardia, rozpisująca te same głupoty od 15 lat.

Po prostu chciałem pomóc jak największej ilości osób.

Tak powstał Program Gladiator — pierwszy w Polsce tak kompleksowy program, gdzie wyjaśnione było wszystko krok po kroku.

W tamtych czasach nikt nie robił czegoś takiego online.

2018 - e-book, który zmienił grę

Kolejny program, „Kształtowanie kobiecej sylwetki” - kupiło w pierwszy dzień prawie 400 kobiet.
To był moment, w którym zrozumiałem, że docieram do ogromnej grupy kobiet, mimo że mój content był głównie „męski”.

I to też zmieniło kierunek, w jakim zacząłem tworzyć.

Zacząłem tworzyć z myślą o wszystkich.

Lata 2020–2024 - kolejne projekty, kolejne lepsze premiery

Do dziś wypuściłem kilkanaście programów, które łącznie sprzedały się w ilości ponad 15 tysięcy sztuk.

I… tak docieramy do dziś.

2025 - ostatnia wyprzedaż i początek nowego rozdziału

Mija 10 lat od wypuszczenia Gladiatora i 10 lat mojego kanału na YouTube.
A ja chcę wejść w kolejną dekadę inaczej.
Mądrzej.
Z nową energią.

Dlatego:

Program lub jadłospis możesz kupić już za 49 zł.

A z końcem roku cała obecna oferta znika – robię miejsce na coś nowego.

Bo…

W 2026 chcę wypuścić dwie rzeczy:

  1. Aplikację, która zbierze cały mój materiał, wiedzę, plany i doświadczenie w jedno miejsce.
  2. Książkę o żywieniu, napisaną z perspektywy 14 lat… moich błędów, mojej ortoreksji, zaburzeń odżywiania, moich wzlotów i upadków.

    Nie o „optymalnych schematach” i makrach, ale o realnej drodze człowieka, który całe życie walczył z nadwagą i który dopiero niedawno nauczył się żyć normalnie — bez obsesji, bez liczenia każdej kalorii, bez napadów.

Dlaczego o tym piszę?

Bo wiem, że wielu z Was jest dziś dokładnie w tym miejscu, w którym ja byłem kiedyś.

Chcecie schudnąć.
Chcecie wrócić do formy.
Chcecie przestać jeść emocjonalnie.
Chcecie poczuć, że macie nad tym kontrolę.

I mówię to z pełną szczerością:

To nie dzieje się w 3 miesiące. Nie zmienia się całego życia w pół roku.

Można schudnąć. Można zacząć dietę. Można to nawet jakiś czas utrzymać.

Ale prędzej czy później przyjdzie kryzys.

I wtedy pytanie brzmi:

Co zrobisz w momencie kryzysu?

Ja byłem już w kilku scenariuszach:
2014 - gdzie wypruwałem z siebie flaki na treningu, żeby spalić te 4000 kcal zjedzone podczas napadu kompulsywnego objadania.
2016 - gdzie zrobiłem życiową formę, ale za to paliłem paczkę fajek dziennie, piłem energetyki i kofeinę w ogromnych ilościach, miałem totalnie rozregulowany zegar biologiczny i dość często sięgałem po alkohol (który wliczałem w makro....)
2020 - gdzie ważyłem 106 kg, a moja sylwetka ani trochę nie przypominała kogoś kto o siebie dba. I tak zresztą było. Mało trenowałem, za to pizze zamawiałem 2-3 razy w tygodniu

I tę z ostatniego roku – kiedy schudłem prawie 10 kg, utrzymuje to od ponad 12 miesięcy, nie licząc kalorii, a moja relacja z jedzeniem jest lepsza niż kiedykolwiek.

To wszystko dzięki temu, że zacząłem rozumieć proces, a nie tylko go „wykonywać”.

I chcę, żebyś Ty też to zrozumiał/a.

Dziękuję, że jesteś częścią tej drogi.

Gdy zaczynałem, nie miałem pojęcia, że będziemy tu dziś - dziesięć lat później, z ogromną społecznością, tysiącami osób, które codziennie pracują nad sobą. Że wysyłam tego maila do prawie 30 tysięcy osób!

I dlatego z okazji tej dekady: