|
|
|
To absurd: europejscy lobbyści z branży mięsnej są o krok od przekonania unijnych decydentów, że określenia takie jak „burger wegetariański” są niebezpieczne i wprowadzają klientów w błąd. Jest jeszcze czas by ich zatrzymać, a po naszej stronie stoi mocny gracz: Niemcy. Niemieccy politycy sprzeciwiają się temu zakazowi, ale społeczna presja może przekonać również inne kraje, by nie zgodziły się na tak groteskowy zakaz.
|
|
|
|
|
Przyjaciółki i Przyjaciele!
|
|
Przez Europę przetacza się doprawdy dziwny spór – a chodzi w nim o przyszłość naszego jedzenia. 18 rządów krajów członkowskich dąży do wprowadzenia zakazu dla używania sformułowań takich jak „wegeburger” czy „kiełbaska roślinna” – i ocenzurowania nazewnictwa zdrowej i korzystnej dla klimatu żywności pod dyktando producentów mięsa.
Po stronie zdrowego rozsądku stanęły tym razem Niemcy. Jednak nawet wpływowy rząd Niemiec mierzy się z trudnym wyzwaniem, mając przeciwko sobie duży blok innych państw oraz silny nacisk wielkich koncernów.
I to jest moment, gdy możemy wkroczyć do akcji! Jeśli wspólnie pokażemy, że chcemy nadal używać nazw takich jak „wegeburger”, łatwiej będzie znaleźć sojuszników w negocjacjach i utrącić ten absurdalny, cenzorski postulat.
Niech Berlin i inne stolice Europy usłyszą nasz stanowczy głos: nie zgadzamy się na taki zakaz i chcemy móc nadal jeść „wegeburgery”! Podpisz nasz apel, a my przekażemy nasze głosy unijnym negocjatorom i europarlamentarzystom, zanim podejmą ostateczną decyzję. Nie pozwolimy, by mięsne lobby ustalało, jak mamy nazywać to, co jemy.
|
|
|
|
|
Mówią, że chodzi tylko o „przejrzystość”. My nazywamy to po imieniu: to cenzura.
Lobbyści reprezentujący przemysł mięsny twierdzą, że chcą tylko „chronić konsumentów przed wprowadzaniem ich w błąd” – tak jakby ludzie nie potrafili odróżnić burgera wołowego od burgera z ciecierzycy! To nonsens i protekcjonalne traktowanie nas jako klientów. To także generowanie dodatkowych kosztów i piętrzenie biurokracji dla tych producentów, którzy chcą dostarczać europejskim konsumentom zrównoważone, roślinne produkty.
Nawet część politycznych środowisk, które wymyśliły ten zakaz, teraz go porzuciła i uważa za bezcelowy. Jednak pomysł ten żyje już własnym życiem, bo nikt dotąd nie przeciwstawił się mu na poważnie. I właśnie dlatego społeczna presja może go ukrócić raz na zawsze.
Nie chodzi po prostu o etykietki na produktach. Chodzi o decyzję, jakiej przyszłości chcemy w Europie i na co stawiamy: czy zamierzamy dalej blokować rozwój zielonych innowacji i wspierać przemysły szkodliwe dla planety i dla naszego zdrowia – czy jednak wolimy tworzyć zachęty dla rozwoju ekologicznych alternatyw, które chronią środowisko. Nasz głos musi być słyszalny i niech będzie jasne, jakiej przyszłości oczekujemy! Podpisz teraz, a nasz apel zostanie dostarczony bezpośrednio do przedstawicieli rządów, którzy zasiądą do negocjacji.
|
|
|
|
Członkowie i członkinie Avaaz już nie raz pokazali, że mają wpływ na unijne głosowania – od wprowadzenia zakazu stosowania pestycydów zagrażających pszczołom, po ratowanie przepisów klimatycznych przed ich odrzuceniem. Jeśli zrobimy hałas wokół cenzurowania „wegeburgerów”, po raz kolejny możemy udowodnić naszą sprawczość – i dopilnować, by przepychany właśnie zakaz jednak nie stał się obowiązującym prawem.
Z nadzieją i determinacją,
Nate, Marek, Huiting, Joana i Alice wraz z całym zespołem Avaaz
|
|
|
Dowiedz się więcej:W jęz. angielskim:
|
|
|