Czy Unia przekaże Ukrainie miliardy Kremla?
W Brukseli trwa dwudniowy szczyt przywódców UE, którzy mają zdecydować o wykorzystaniu zamrożonych rosyjskich aktywów do wsparcia Ukrainy. Rozmowy są trudne, wśród uczestników spotkania nie ma w tej sprawie zgody. Zdecydowanym przeciwnikiem propozycji Komisji Europejskiej jest – co nie dziwi – premier Węgier Viktor Orbán. Przed takim rozwiązaniem od dawna opiera się mocno także premier Belgii Bart De Wever.
Okazuje się, że ten opór może mieć również drugie, bardziej osobiste dno. Kampanię zastraszania wymierzoną w belgijskich polityków i kierownictwo depozytariusza Euroclear, w którym jest zamrożona większość rezerw walutowych Kremla, ma prowadzić rosyjski wywiad wojskowy GRU. - Moskwa jasno dała nam do zrozumienia, że jeśli fundusze zostaną skonfiskowane, Belgia i ja osobiście będziemy odczuwać konsekwencje na zawsze – mówił niedawno de Wever. Jak daleko może jeszcze posunąć się Putin?
W czwartek rano, nie tylko prawnicy czekali w Polsce na wyrok TSUE w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. Wielka Izba Trybunału Sprawiedliwości UE orzekła m.in. że TK nie spełnia wymogów niezawisłego i bezstronnego sądu ze względu na poważne nieprawidłowości w powołaniu trzech jego sędziów oraz prezesa. Chodzi o trzech tzw. sędziów dublerów wybranych przez PiS na zajęte już stanowiska sędziowskie w 2015 r. oraz Julię Przyłębską, która stanęła na czele Trybunału w 2016 r.
Tak jednoznaczny wyrok powinien rozwiać wszelkie wątpliwości co do tego, kto ma rację w tym sporze i jak należy go zakończyć. A co faktycznie się stanie? Raczej niewiele. „Po takim wyroku powinno nastąpić prawno-polityczne tsunami. Ale takie rzeczy tylko w normalnych krajach” – pisze w swoim komentarzu zastępczyni redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” Ewa Szadkowska.
A Polska, przynajmniej na polu wymiaru sprawiedliwości, z listy normalnych krajów wypisała się już wiele lat temu. Dlatego już nie dziwi komunikat opublikowany na stronie TK po ogłoszeniu decyzji luksemburskiego trybunału. Napisano w nim m.in., że „decyzja TSUE nie ma żadnego wpływu na funkcjonowanie konstytucyjnych organów Rzeczypospolitej Polskiej”, podkreślając, że „do TSUE nie należy ocena polskiej Konstytucji ani polskiego Trybunału Konstytucyjnego”.