Okrągły stół na święta nas nie podzieli
Czasy okrągłego stołu były dla mnie traumatyczne. Oszukała mnie własna babcia, która wbrew obietnicom, że idziemy tylko na chwilę, tylko obejrzeć – zostawiła mnie na cały dzień w przedszkolu, bez żadnego ostrzeżenia.
Przepraszam za ten suchar, ogarnął mnie już radosny świąteczny nastrój. Ale wiem, że z okrągłego stołu nie można żartować – po 36 latach (!) wciąż traktuje się go w Polsce śmiertelnie poważnie. Chciałem tylko pokazać, jak różne mamy „historyczne” doświadczenia. A jeśli dodać, że bardzo duża część dorosłych Polaków nie ma nawet przedszkolnych wspomnień z tego czasu, to naprawdę sporo ryzykowaliśmy, prosząc sondażownię IBRiS o spytanie Polaków, co myślą o decyzji ogłoszonej przez prezydenta o przeniesieniu historycznego mebla do muzeum. Na szczęście odpowiedź „nie wiem” nie zdominowała badania i tuż przed Świętami możemy opisać bardzo ciekawe wyniki.
Różnie tę decyzję interpretują mieszkańcy miast i wsi, wyborcy prawicy i lewicy, młodzi i starsi wyborcy. Ale zarazem przy świątecznym stole o okrągły stół raczej się nie pokłócimy, chyba że z wujkiem Włodkiem z PZPR. Bo decyzja ogłoszona przez prezydenta, a wypracowana już wcześniej ponad podziałami, generalnie nas nie dzieli. W prawie każdej grupie badanych oceniana jest generalnie dobrze. Choć zarazem szczegóły, które wyłuskała z badania Estera Flieger, są fascynujące. Ale po nie zapraszam już do jej artykułu.
A ja pozwolę sobie na koniec w imieniu całej redakcji „Rzeczpospolitej” życzyć Państwu spokojnych, radosnych, rodzinnych świąt Bożego Narodzenia. I odpoczynku od bieżących problemów. Ale po kolejnych serniczku i makowcu zapraszamy do nas na www.rp.pl, gdzie na cały okres świąteczny mamy poplanowaną publikację przeróżnych artykułów z większym niż zwykle oddechem.