Kto się boi miejskiej rewolucji
Warszawskie rondo Dmowskiego kojarzy pewnie wiele osób w Polsce. Przy nim stoi słynna Rotunda, po przeciwnej stronie, na pawilonie Cepelii, wisiał swego czasu kręcący się jak oszalały licznik długu publicznego, a przez samo rondo przetoczyły się w ostatnich latach liczne demonstracje. Wszystko to z widokiem na Pałac Kultury i Nauki. Z widokiem – chyba że ktoś zmuszony był zapuścić się w klaustrofobiczne przejście podziemne. Jeszcze na początku 2022 r., by dostać się na przystanek tramwajowy albo po prostu przejść na drugą stronę ronda, piesi musieli jak szczury przeciskać się pod ziemią (wiem, co mówię, pokonywałem tę trasę tysiące razy). Aż przyszła miejska rewolucja i dzięki decyzji stołecznego ratusza otwarto w tym rejonie naziemne przejścia dla pieszych.
To nie jest list miłosny do Rafała Trzaskowskiego, bo do prezydenta Warszawy mam liczne pretensje o jego politykę, ale konsekwentnym zszywaniem centrum miasta z myślą o pieszych zaskarbił sobie moją sympatię. Kibicuję też zazielenianiu ulic czy – choć jestem kierowcą – uspokajaniu ruchu i upowszechnianiu płatnego parkowania. Mógłbym tak dalej w dobrym samopoczuciu wyliczać składowe „elementarza dobrego miasta”, gdybym... nie przeczytał tekstu architekta Marka Grąbczewskiego w najnowszym „Plusie Minusie”. Autor próbuje spojrzeć na nową politykę miejską oczami mieszkańców prowincji, osób, dla których podróże do miast nie wynikają z fanaberii, ale z musu – bo załatwia się tam niejedną życiową sprawę. I nagle to, co tak przyjemnie poprawia jakość życia mieszczuchom, traci swój jednoznacznie pozytywny wydźwięk. Przynajmniej w moich oczach. Ciekaw jestem, czy Państwa odczucia będą podobne.
To jedna strona miejskich rewolucji, odbywających się w polskiej skali. W porównaniu z nimi wyzwania stojące przed Nowym Jorkiem są, przyznajmy, kosmiczne. 34-letni Zohran Mamdani, który 1 stycznia obejmie władzę w mieście, wypisał na nie receptę niemalże socjalistyczną. I to w stolicy kapitalizmu! Czy opodatkuje miliarderów trzęsących lokalną polityką? Czy ułatwi dostęp do usług publicznych? Ograniczy czynsze? Los rewolucji Mamdaniego będzie miał też wpływ na ogólnoamerykańską politykę. Fantastycznie ciekawie pisze o tym wszystkim Jędrzej Bielecki w tekście otwierającym to wydanie.
Skoro jesteśmy przy polityce przez duże „P” – były ambasador na Ukrainie Bartosz Cichocki przekonuje w wywiadzie, że powinniśmy uczestniczyć w rozmowach pokojowych, a Piotr Zaremba tłumaczy w swoim tekście zawiłości wojny o prezydenckie weta. Z byłym ambasadorem USA w Polsce Markiem Brzezinskim i jego życiową partnerką Olgą Leonowicz rozmawiamy m.in. o kulisach pracy ambasady (ach, te telefony od polityków...). Piszemy również w tym numerze o niewyobrażalnych pieniądzach, jakie krążą w ogarniętej gorączką sztucznej inteligencji Kalifornii (są polskie wątki).
Nasz recenzent obejrzał „Żywy czy martwy: Film z serii Na noże” i był pozytywnie zaskoczony, że na Netfliksie bohaterem jest katolik, a sprawy duchowe potraktowano w nieośmieszający je sposób. Poniekąd spraw duchowych dotyczy też felieton Michała Szułdrzyńskiego – mowa tu o szerzącym się w Polsce przedziwnym pojmowaniu katolicyzmu.
To ostatnie wydanie „Plusa Minusa” w tym roku. Nowy zapowiada się fascynująco. Wraz z całą redakcją życzę Państwu, by rewolucje, jeśli już muszą się wydarzyć, przyniosły w nim wyłącznie dobre skutki. Bo przecież życie „w ciekawych czasach” nie musi oznaczać przekleństwa.