Los wojny waży się dziś na Florydzie
Święta, święta i po… wojnie? Wołodymyr Zełenski może już dziś przekonać Donalda Trumpa do zakończenia konfliktu na warunkach akceptowalnych dla Ukrainy. Zostanie zresztą pierwszym zagranicznym przywódcą, którego 47. prezydent USA oficjalnie przyjmie w tzw. zimowym Białym Domu. Skąd ten zaszczyt?
Odkąd tylko wygrał po raz drugi wybory, Trump unikał oficjalnych spotkań w słynnym Mar-a-Lago (z hiszpańskiego: od morza do jeziora), czyli swojej wystawnej rezydencji na Florydzie. Ale – chciałoby się wierzyć – los wojny na Ukrainie jest dla niego tak ważny, że nie chce czekać na poświąteczny powrót do Waszyngtonu, tylko woli przyjąć Zełenskiego już dziś, jak najszybciej. Czyniąc prezydentowi Ukrainy zaszczyt, jakiego nie doświadczyli w tej kadencji nawet najbliżsi sojusznicy USA, o ile tacy w ogóle się ostali. No dobra, jeden na świecie na pewno się ostał i też zaraz dostąpi tej chwały – już w poniedziałek Trumpa na Florydzie odwiedzi Beniamin Netanjahu.
Z czym przyjeżdża Zełenski? Ze szczegółowym 20-punktowym planem pokojowym, który ma być w zasadzie gotowym rozejmem zgodnym z amerykańską logiką „America First”, ograniczającym długofalowe koszty wojny dla Zachodu. Dokument wykracza daleko poza propozycję zawieszenia broni i zakłada nową architekturę bezpieczeństwa Ukrainy po zakończeniu wojny. Przewiduje m.in. gwarancje bezpieczeństwa na wzór art. 5 NATO ze strony USA i europejskich partnerów oraz wiążący pakt o nieagresji, ratyfikowany przez Rosję w zamian za potwierdzenie przez Ukrainę statusu państwa nienuklearnego. Obejmuje także tzw. Plan Dobrobytu – z określonym harmonogramem członkostwa w UE oraz przyspieszonym porozumieniem o wolnym handlu z USA.
Jak pisze dziś w swoim komentarzu Bogusław Chrabota – trudno jednak „wierzyć w rozejm w Ukrainie, kiedy na Kijów spadają bomby i giną cywile”. Ale zarazem jeszcze nigdy pokój na Wschodzie nie był tak realny jak dzisiaj. Oby kolonialny styl willi Mar-a-Lago bardziej sprzyjał prawdziwemu dialogowi niż neoklasycystyczny Gabinet Owalny, w którym pierwsze spotkanie Trump–Zełenski zakończyło się zajadłą awanturą.