Czy związek bez regularnego seksu ma w ogóle sens? Mając na myśli regularny seks chodzi mi o codzienne stosunki z potrzeby dwóch stron, a tymczasem u mnie to wygląda tak, ze seks jest ale mniej więcej raz na dwa-trzy tygodnie i to taki "jednostronny", ona w ogóle nie ma na niego ochoty i po prostu "da" z łachy nie angażując się zupełnie, czyli lezy np na łyżeczkę, często nawet w telefonie grzebie a ja w tym czasie się "masturbuje" jej pochwą, trwa to chwilę i potem każdy idzie w swoją stronę. Przecież to jest jakaś masakra. Z wielkim żalem wspominam seksy z moimi byłym, gdzie one się angazowaly, potrafiły skakać po mnie, brac do ust, potrafiliśmy to robic nawet kilka razy podczas jednej nocy.. a teraz? To trochę tak jakbym z dobrego opla przesiadł się na zdezelowaną hulajnoge, która ledwo jeździ. Rozstać się też z bardzo nie ma jak, bo łączy nas kredyt na wiele lat na mieszkanie, poza tym umarł bym chyba ze wstydu jakbym mial wracac do
rodziców w wieku 40 lat. Masakra, mówię wam :(
|