Największym rozczarowaniem może być relatywnie słaby wynik produkcji budowlano-montażowej. Średnio w pierwszych trzech miesiącach 2025 r. rosła ona w tempie 1,1 proc. rok do roku. Wprawdzie jest to znacznie lepsza dynamika niż w ostatnich miesiącach poprzedniego roku, ale odnosimy się do bardzo niskiego poziomu z pierwszych miesięcy 2024 r. Widać tu więc zawiedzione nadzieje.
Skąd się bierze rozczarowanie? Są dwa powody. Po pierwsze, ewidentnie osłabło budownictwo mieszkaniowe, które nie doczekało się obiecywanego programu wsparcia kredytowego. Liczba mieszkań, których budowę się rozpoczyna, spadła w pierwszych trzech miesiącach o 6 proc., a liczba wydawanych pozwoleń na budowę o 11 proc. Z tego powodu produkcja budowlano-montażowa w zakresie budynków jest w stagnacji.
Drugim powodem słabości sektora budowlanego jest bardzo powolne rozkręcanie inwestycji publicznych. Wydatki finansowane ze środków Unii Europejskiej miały w tym roku zwiększyć się aż o 50 proc., ale na razie dopiero rozkręcają się przetargi. Z ostatnich zapowiedzi rządu wynika, że w tym roku sam projekt Centralnego Portu Komunikacyjnego wygeneruje przetargi na kwotę 30 mld zł. Ale to są zapowiedzi. Wyzwaniem będzie to, czy ewentualne ogromne wydatki da się szybko zrealizować przy ograniczonych mocach wytwórczych.
W produkcji przemysłowej utrzymuje się stagnacyjny trend wywołany niskim popytem zagranicznym. Produkcja w pierwszych trzech miesiącach spadała średnio o 0,1 proc. rok do roku. Jest to wynik trochę gorszy niż w ostatnich miesiącach 2024 r., aczkolwiek te małe plusy lub minusy to jest w większości szum. Liczy się fakt, że trend jest płaski.
Kolejne miesiące mogą przynieść pewną poprawę w produkcji, ponieważ badania nastrojów w firmach wytwórczych w Polsce i Europie Zachodniej wskazują na wzmożenie zamówień. Ale to nie będzie raptowna zmiana. W niektórych sektorach będzie lepiej, ale z kolei inne stracą na wojnie handlowej. Wszystko odbywa się w ramach niewielkiej amplitudy wahań.
I wreszcie sprzedaż detaliczna, która też trochę rozczarowuje. W pierwszych trzech miesiącach rosła średnio o 1,4 proc. rok do roku, czyli wolniej niż pod koniec 2024 r. i wolniej niż wynosi wzrost dochodów ludności. Po świetnym styczniu przyszedł słaby luty i marzec. Można zadać pytanie, czy styczeń to był całkowity falstart po stronie konsumenta. Niekoniecznie. W ostatnich miesiącach sprzedaż wykazuje bardzo dużą zmienność i nieoczekiwanie wahnięcia raz w jedną, raz w drugą stronę. Sporo jest tutaj szumu. Tymczasem nastroje konsumentów są niezłe, dochody rosną, stopa oszczędzania jest tak wysoka, że powinna już tylko maleć lub przynajmniej się stabilizować. Na pewno są warunki do tego, by sprzedaż rosła szybciej niż 3 proc. rocznie.
Obraz gospodarki, który wyłania się z danych i trendów, nie jest zły. Jest stabilny. Ale oczekiwania są ustawione wysoko i dlatego łatwo je zawieść. |