Jeszcze dekadę temu na najwyżej położonym stokach narciarskich w Polsce - prowadzących ze szczytu Kasprowego Wierchu na hale Gąsienicową i Goryczkową - na przełomie kwietnia i maja panowały znakomite warunki do szusowania. O tej porze roku zalegała tam ponadmetrowa warstwa śniegu.
Wiosną narciarzy w Tatrach było tak wielu, że Tatrzański Park Narodowy musiał ograniczać ich aktywność. Dyrekcja TPN przed długim majowym weekendem występowała do dyrekcji Polskich Kolei Linowych o zatrzymanie wyciągów na Gąsienicowej i Goryczkowej. W tym okresie wysoko w górach po zimie budzi się do życia przyroda, między innymi z nor wychodzą świstaki. Polskie Koleje Linowe niechętnie podchodziły do inicjatywy TPN, argumentując, że metrowa warstwa śniegu pozwalałaby na bezpieczne szusowanie.
Teraz już nikt w Tatrach takich dylematów nie ma. Śnieg w tych górach topnieje o wiele szybciej niż jeszcze dekadę temu i sezon narciarski zakończył się tu w połowie kwietnia.
Branża narciarska szuka możliwości utrzymania swojego biznesu. Powstał plan budowy pierwszego w Polsce stoku w krytej hali. Czy taka będzie przyszłość narciarstwa?