Deregulacja tak, ale po wyborach
Zmiany w aż 120 ustawach zapowiedział dziś premier Donald Tusk w „pierwszym etapie” deregulacji. To efekt współpracy rządu z zespołem kierowanym przez szefa InPostu Rafała Brzoskę. Wśród zmian mają się znaleźć m.in. te dotyczące wprowadzenia zasady domniemania niewinności podatnika w postępowaniach skarbowych, nienaliczanie odsetek od zaległości podatkowych, gdy kontrola US trwa ponad pół roku, czy ułatwienie weryfikacji kontrahentów (dzięki połączeniu baz danych CEIDG, KRS oraz o podatnikach VAT). Zmiany nie nastąpią jednak zaraz. - Staramy się oddzielić politykę od tego projektu. Dlatego chcemy, aby te 120 projektów było rozpatrywanych w Sejmie na pierwszym posiedzeniu po wyborach prezydenckich – zapowiedział premier.
Ale nie tylko nadmierne regulacje pętają firmy i utrudniają ich rozwój. Aż 438 mld dol. miało kosztować światową gospodarkę mniejsze zaangażowanie pracowników w wykonywane obowiązki, wynika z najnowszego badania Gallupa. Zaledwie jedna piąta zatrudnionych jest w pełni zaangażowana w swoją pracę, ale np. w Polsce wskaźnik ten spadł do zatrważających… 8 proc. Co ciekawe, za spadek zaangażowania odpowiada w dużej mierze tąpnięcie w nastrojach menedżerów, którzy zwykle wyróżniali się na plus. Zdaniem ekspertów Gallupa to efekt przeciążenia obowiązkami oraz narastającej frustracji.
Trudny okres przeżywa również prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego Radosław Piesiewicz oraz jego najbliżsi współpracownicy. Agenci CBA przeszukali dziś m.in. siedziby PKOl, Polskiego Związku Koszykówki, Polskiej Ligi Koszykówki, ale także domy osób z zarządów tych organizacji (w sumie 16 miejsc). Prokuratura podejrzewa, że osoby objęte akcją CBA poza otrzymywanym wynagrodzeniem, wystawiały dodatkowe, fikcyjne faktury na rzekome usługi wykonywane na rzecz kierowanych przez siebie organizacji. Sam Piesiewicz miał je wystawić na kwotę ok. 9,3 mln zł.
Polakom, którzy poszukują jakichś dobrych informacji w zalewie tych złych, z odsieczą przyszedł dziś prezes Narodowego Banku Polskiego. Adam Glapiński pochwalił się, że rezerwy złota zgromadzone przez NBP przekraczają już 500 ton. I to dzięki zakupom dokonanym w czasie kadencji samego Glapińskiego (w ostatnich latach rezerwy złota zwiększyły się kilkukrotnie). Według szefa banku centralnego to „symbol stabilności, który zwiększa naszą wiarygodność w oczach inwestorów i partnerów zagranicznych”. Ekonomiści w ocenie celowości tej gorączki złota są już jednak mocno podzieleni…