Co Chrobry powiedziałby dziś Trumpowi?
– Bolesław Chrobry zostawił po sobie jedno słowo z całą pewnością. To jest słowo: Polska. To jest słowo, dla nas wszystkich, najwyższej wagi – mówił w piątek Donald Tusk. Kontynuował, chyba zawstydzając patriotycznym uniesieniem Jarosława Kaczyńskiego, który przecież uważa się za rycerza Biało-Czerwonej: Od tysięcy lat na tej ziemi, naszej ziemi, nikt nie wypowiedział słowa ważniejszego. Bolesław Chrobry wypełnił to słowo swoimi czynami, dlatego 1000 lat później wszyscy, bez wyjątku, wspominamy Bolesława zwanego też Wielkim z taką czcią i powtarzamy za nim to słowo, Polska. I szukamy w sobie i siły, i mądrości, by za tym słowem poszły odpowiednie czyny. Szukamy natchnienia w tej historii sprzed tysiąca lat.
Wydawało się, że w tę rocznicę politycy będą mówili jednym głosem. Było jednak inaczej. Tusk chwalił Chrobrego za to, że potrafił godzić myślenie o polskiej odrębności z myśleniem w kategoriach europejskich. Innego zdania był prezydent Andrzej Duda, który uznał, że uroczystości w Gnieźnie to dobra okoliczność, by uderzyć w Unię Europejską. Dostrzegł w niej nie realizację wielowiekowych wysiłków na rzecz pokoju, ale dyktat największych państw, wobec którego trzeba walczyć o suwerenność.
No cóż, może po prostu premier był lepiej do tysiąclecia przygotowany niż prezydent. Jak ujawniła Izabela Kacprzak, za organizacją obchodów stoją instytucje z Trójmiasta. – To my wymyśliliśmy autorski scenariusz tych obchodów i zaproponowaliśmy go do realizacji. Nad konceptem pracowaliśmy od ubiegłego roku. I potwierdzam, powstał wspólnie z Andrzejem Moebusem, którego znam od kilkunastu lat. Współpracujemy ze sobą przy organizacji wielu imprez. AM Studio jest jednym ze 150 podwykonawców, których zaangażowałem w ten projekt – mówi „Rzeczpospolitej” Maciej Szulwach.
Dobrze by było, gdyby rzeczywiście od roku myślano o tej rocznicy, bo wygląda trochę, jakby organizowano ją na ostatnią chwilę.
I tylko dziwnie kontrastowało to polskie święto z toczącymi się mediach społecznościowych negocjacjami pokojowymi. Donald Trump wyraża podziw dla Rosji, która dokonała ustępstw i nie domaga się całej Ukrainy, ale uznania zagrabienia jedynie jednej piątej terytorium kraju (aneksji Krymu i czterech regionów), w zamian za rozbrojenie Ukrainy i obietnicę, że nigdy nie wejdzie do NATO.
Prezydent Ukrainy z prezydentem USA polemizuje i tak płynie czas na społecznościowych pyskówkach.
Nie sposób odmówić racji memu redakcyjnemu koledze Rusłanowi Szoszynowi, który pisze, że nic dobrego z tych debat w sieci nie wyjdzie. Putin w nich nie uczestniczy i tylko zaciera ręce widząc, jak Zełeński daje się prowokować Trumpowi i wchodzi z nim w polemiki.
Ciekawe, co Chrobry powiedziałby dziś Zełenskiemu i Trumpowi?