Z wypowiedzi studentów jasno wynika, że wielu z nas ma już dość przepychanek zwolenników PiS i PO. Dla jednych ważne były prawa osób LGBT czy liberalizacja prawa aborcyjnego, dla innych raczej wizja niższych podatków czy tradycyjne wychowanie. - Teraz będziemy głosować między złem a złem - można usłyszeć na uczelniach przed drugą turą.
Zmęczenie wojną na górze nie sprawiło, że odpuściliśmy sobie wybory. Wręcz przeciwnie: w naszej grupie wiekowej frekwencja wyniosła 72,8 proc., najwięcej w historii III RP. Wielu młodych rzeczywiście podkreśla, że głosowanie jest dla nich oczywistością, nawet jeśli idealnego kandydata brakuje. Czy to właśnie studenci przesądzą o wyniku drugiej tury? Niedługo się przekonamy.