Małgorzata w gabinecie usłyszała tylko, że powinna powtórzyć badania - za tę poradę zapłaciła 400 zł.
Aleksandrze okulistka poleciła, by zmierzyła sobie rozstaw źrenic sama, linijką.
Ktoś inny zapłacił 300 zł za wizytę u psychiatry trwającą trzy minuty.W zeszłym roku do Biura Rzecznika Praw Pacjenta wpłynęło
670 skarg na prywatne wizyty oraz
1302 sygnałów poprzez Telefoniczną Informację Pacjenta. Czy to dużo? Czy mało? – Blisko 60 proc. Polaków pozytywnie ocenia jakość prywatnej opieki medycznej, wskazując na jej większą skuteczność w porównaniu z systemem publicznym – mówi Justynie Sobolak Marta Marszałek, szefowa analiz rynku farmaceutycznego i opieki zdrowotnej w PMR Market Experts.
Skuteczność niewątpliwie jest. Jednak to raczej sygnał słabości systemu jako całości.
Stawką jest tu przyspieszenie diagnostyki - to właśnie do tego potrzebne są pieniądze. Zdiagnozowany i wstępnie przebadany przez sektor prywatny pacjent i tak trafia do szpitala z kontraktem NFZ na bardziej skomplikowane zabiegi i operacje.
- Przychody prywatnych sieci medycznych rosną i nie dziwi mnie, że firmy traktują tę dziedzinę jako szansę - mówi Ireneuszowi Sudakowi Wojciech Wiśniewski, ekspert w sprawach finansowania ochrony zdrowia Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Taką firmą chce też być narodowy ubezpieczyciel, a konkretnie PZU Zdrowie.
Ze słów prezesa PZU Andrzeja Klesyka wynika, że spółka zamierza uciec konkurencji Lux Medu, Medicoveru czy Enelmedu i
rozwijać prywatne gabinety w mniejszych miastach. W tej chwili PZU ma 3,5 mln umów zdrowotnych. Dla porównania Lux Med obsługuje 2,5 miliona pacjentów, ale ma większą, własną sieć placówek. PZU oferuje usługi poza własną siecią w zewnętrznych przychodniach.
Zapowiedzi Andrzeja Klesyka są na razie enigmatyczne.
Otwarte pozostaje pytanie, czy plany PZU poprawią dostępność leczenia, a jeśli tak - to na jakich zasadach.