Newsletter Zwierzęta

Niedziela, 7 września 2025

Jakub Chełmiński
redaktor warszawa.wyborcza.pl

A może rzucić wszystko i wyjechać... w Beskidy? I zostać poganiaczem bydła? W Magurskim Parku Narodowym kończy się właśnie sezon na wolny wypas zwierząt hodowlanych. Pastuszkowie rekrutowani są głównie z dużych miast i spędzają wakacje marzeń.

- Nie ma zasięgu telefonów komórkowych i trzeba wstawać przed świtem - ostrzega Grzegorz Chłopicki z Fundacji Wspierania Bioróżnorodności "Horb". Mimo tych zastrzeżeń chętnych stróżów bydła nie brakuje. To właśnie ta organizacja od kilku sezonów organizuje na Podkarpaciu i w Małopolsce wolny wypas zwierząt hodowlanych: owiec, kóz i bydła białogrzbietego.

Ta ostatnia to stara, polska rasa chroniona w ramach programu ochrony rezerw genetycznych. Bydło właśnie wróciło do zagród po kilku miesiącach spędzonych w Magurskim Parku Narodowym, a wolontariusze wrócili do domów.

Obowiązki pasterza bydła

Od maja prowadzili koczownicze życie przy krowach (na zmianę w turnusach). Do dyspozycji mieli przyczepy kempingowe z bateriami słonecznymi, w których spali i mieli zaplecze socjalne. W obowiązkach nadzór nad stadem krów i dwa razy dziennie obchód ogrodzenia dużego terenu. Sprawdzali, czy gdzieś nie uszkodziły go zwierzęta.

- Poza tym doglądają, czy zwierzęta są zdrowe i szczęśliwe, czy nic im nie dolega. Czasem muszą doić krowy. Uczą się też robić sery, żeby spożytkować to mleko. Uczestniczą w zabiegach weterynaryjnych. Ale też część dnia mają dla siebie, dostają rowery górskie, mogą jeździć na wycieczki, mieć aktywność w górach - opowiada Chłopicki i dodaje, że wolontariusze rekrutowani są głównie z dużych miasta. - Dla nich to atrakcyjne, bo kontakt ze zwierzętami wycisza, ma charakter terapeutyczny. Uczą się rzeczy, których nie ma już skąd się uczyć. Choć dla większość wciąż największym szokiem jest, że trzeba wstać ze wschodem słońca albo wcześniej - dodaje.

Dreszczyki emocji dodają też dzikie zwierzęta. W tym sezonie wokół krów regularnie kręciły się wilki i zaplątał się też niedźwiedź. - On nie był zainteresowany bydłem, a raczej zapachami obozu. To młody, 1,5 roczny samiec, którego dopiero co zostawiła matka. 150 kg nieszczęścia - ale powęszył i sobie poszedł - opowiada Chłopicki.

Jak mądre bydło chroni się przed wilkami

Co innego wilki. Te już ciekawie zerkały w stronę krów, ale stara rasa, ma stare sprawdzone sposoby, takie same jak choćby bawoły na sawannie przeciwko lwom. - Stado jest specjalnie dobrane, są osobniki w różnym wieku i doświadczona krowa, która jest naturalnym przewodnikiem stada. W razie zagrożenia zwierzęta ustawiają formację ochronną, jak legiony rzymskie: młode do środka, a stare rogami na zewnątrz. A wilki atakują tylko odizolowane sztuki. Nie mieliśmy ani jednego groźnego przypadku, wilki odpuszczały - opowiada Chłopicki. Ale też dodaje, że wypas zakończono już pod koniec sierpnia, m.in. właśnie ze względu na wilki. To okres, gdy para rodzicielska uczy młode polowań. Lepiej, żeby nie uczyła ich na zwierzętach hodowlanych.

Bydło na wypas w parku narodowym wypożyczane jest od rolników, bo większość roku żyje w normalnym gospodarskie rolnym. Można więc powiedzieć, że krowy w lecie też mają wakacje. W niektórych przypadkach, jak w Beskidzie Niskim, krowy idą na teren wypasu na własnych nogach. To długi i ciężki marsz - 20 km stado pokonuje  około pięć godzin, a wolontariusze mogą się poczuć jak prawdziwi kowboje poganiający zwierzęta, tyle że bez koni. W innych przypadkach krowy czy owce jadą na wypas ciężarówkami.

Wypas przywraca siedliska

No dobrze, ale po co to wszystko? Krowy, owce i kozy naturalnie skubiąc trawę, przyczyniają się do gwałtownego wzrostu bioróżnorodności. Po prostu przywracają siedliska, które na tych obszarach kształtowały się i funkcjonowały przez tysiąclecia, a zaniknęły wraz z zaniechaniem naturalnego wypasu ledwie kilka dekad temu.
- Gospodarka hodowlana na przestrzeni ostatnich 40 lat po prostu znika. Rolnikom to się nie opłaca, tradycyjni rolnicy przestali funkcjonować, dlatego robi to fundacja, która nie jest nastawiona na zysk. Wracamy do czasów, gdy każda krowa miała imię, a nie kolczyk - tłumaczy Chłopicki.

Zmiany widać już po kilku sezonach wypasu, są skrupulatnie odnotowywane przez przyrodników. - Chodzi o cały skład gatunkowy świeżych górskich łąk powstających na skutek ekstensywnego wypasu. O to, żeby łąki się przyrodniczo zróżnicowały. Prowadzimy wypas na terenach byłych wsi łemkowskich, gdzie nie było żadnej gospodarki od 50-70 lat. - opowiada prezes Fundacji.

Od 2014 roku przyrodnicy współpracują z parkiem narodowym, najpierw odkrzaczali teren, potem weszli z wypasem. - Jeszcze 3-4 lata i górskie łąki znów rozkwiecą się i będą łąkami. Widać już tę zmianę, ale zachodzi powoli - ocenia Chłopicki.

A nabór na przyszłoroczny wypas już wiosną, ogłoszenie pojawi się na horb.org.

PROSTO Z NATURY

Ustaliłam, skąd się wzięło w Polsce dzikie stado jeleni sika
- Przychodzą do nas w nocy i wyjadają uprawy - mówią nam rolnicy. Dyrektor RDOŚ w Opolu o zdziczałym stadzie jeleni sika: - Decyzja o sposobie eliminacji jeszcze nie została podjęta. Niewykluczone, że zrobią to myśliwi.
CZYTAJ WIĘCEJ

DOM NA CZTERECH ŁAPACH

ZIEMIA DLA WSZYSTKICH

QUIZ TYGODNIA