W weekend zakończył się
82. Festiwal Filmowy w Wenecji, z którego ze Złotym Lwem wyjechał Jim Jarmusch, a niemal w tym samym czasie zaczęła się kolejna prestiżowa impreza filmowa: 50. edycja Festiwalu Filmowego w Toronto.
Tam premierę miał
wyczekiwany "Kafka" Agnieszki Holland, tam też odbył się pokaz najnowszego dzieła Kasi Adamik: "Zima pod znakiem Wrony".
To thriller psychologiczny inspirowany opowiadaniem "Profesor Andrews w Warszawie"
autorstwa Olgi Tokarczuk, pochodzącym z wydanego w roku 2001 zbioru noblistki "Gra na wielu bębenkach".
Entuzjastyczne recenzje
Akcja filmu toczy się w Warszawie, tuż po wprowadzeniu stanu wojennego. Główną bohaterką jest renomowana profesor psychiatrii Joan Andrews (Lesley Manville), która przylatuje do Polski w celach zawodowych i nie wie nic o politycznym klimacie kraju, w którym ma uczestniczyć w konferencji naukowej.
Pierwsze recenzje najnowszego filmu Adamik są entuzjastyczne. "Guardian" zachwyca się kreacją Manville i reżyserią Adamik. "Adamik zaciera granicę między usztywnionymi ramami rzeczywistości swojej bohaterki a horrorem powracającego koszmaru" - pisze "Guardian". Podkreśla jednak, że kiedy Adamik wypuszcza historię z rąk, to Manville trzyma opowieść w ryzach.
Serwis "Indie Wire" nazywa najnowsze dzieło Adamik porywającym, klimatycznym thrillerem o totalitaryzmie.