Czy ktoś pilnuje polskiego nieba, czyli na co wydajemy pieniądze
Po kolejnych przypadkach naruszenia polskiej przestrzeni przez obce drony trudno nie zadać sobie pytania: skoro wydajemy tak wielkie pieniądze na obronność, to dlaczego obce drony wchodzą w naszą przestrzeń powietrzną, jak w masło? A skoro musimy się zbroić, to czy stać nas na dotychczasowe transfery socjalne? I to dla wszystkich?
Kupują czołgi i samoloty, ale co się stanie, gdy potencjalny wróg Polski – zgodnie z obecnymi realiami wojennymi – użyłby do ataku dronów? Czy potrafilibyśmy się przed nimi obronić, skoro w czasie pokoju, w jeden weekend, przestrzeń powietrzną naruszyły dwa takie obiekty? Takie pytania zadaje sobie zapewne wielu Polaków, a dobrych odpowiedzi od odpowiedzialnych za bezpieczeństwo na razie brakuje. „Razi nie tylko to, że wojsko nie ma narzędzi, by zwalczać drony, ale też fakt, że nie jest w stanie skutecznie ich wykrywać. Na to wszystko nakłada się przedziwny chaos informacyjny” – pisze Marek Kozubal w komentarzu na rp.pl.
Trudna sytuacja geopolityczna i związany z nią napływ cudzoziemców do Polski, w tym przede wszystkim Ukraińców, wpłynęła też zapewne na opinię publiczną w sprawie wydatków budżetowych, w tym transferów socjalnych. Uczestników sondażu SW Research dla rp.pl spytaliśmy, czy – ich zdaniem – świadczenie 800+ powinno być wypłacane tylko pracującym rodzicom. Na zadane pytanie „tak” odpowiedziało 47,2 proc. badanych, a 19,3 proc. uczestników sondażu stwierdziło, że ograniczenie powinno dotyczyć tylko cudzoziemców (m.in. Ukraińców). Tylko 16,4 proc. uznało, że wypłat nie należy ograniczać tylko do pracujących.
Z takich wyników sondażu powinna ucieszyć się Konfederacja, której przedstawiciele walczą przecież z socjalnym rozpasaniem i doceniają tradycyjne cnoty na „p” - pracowitość, przedsiębiorczość, polskość. Tyle że partia ma swoje tradycyjne problemy, także tożsamościowe. Jak dowiedziała się „Rz” na początku września sąd zarejestrował partię o nazwie łudząco podobnej do tej, mającej posłów w Sejmie. Jej założyciel, Janusz Korwin-Mikke twierdzi, że ma prawo do nazwy.
– To podszywanie się – odpowiadają jego dawni koledzy, starając się równolegle ugasić jeszcze inny tożsamościowy kryzys. Chodzi o medialne doniesienia dotyczące współpracy z politycznymi rywalami. W ostatnim „Plusie Minusie” Piotr Zaremba opisał plotkę, która ma wzięcie w centrali PiS. Według tych doniesień, Koalicja Obywatelska ma rozmawiać z jednym z liderów Konfederacji Sławomirem Mentzenem, a pośrednikiem ma być były premier Jan Krzysztof Bielecki, politycznie bliski Tuskowi. Krzysztof Bosak sugeruje żeby się plotkami nie zajmować, ale jednocześnie podkreśla, że niczego nie wyklucza, bo nie zna przyszłości i jej uwarunkowań. Przypomina to trochę zdanie z Fredry „Niech się dzieje wola nieba”. Byleby bez dronów.